
Gumowy pocisk kontra kamień – tak dziś witamy gości na granicy.
Przechodzą przez płot, rzucają kamieniami, atakują strażnika granicznego — a my przepraszamy, że użyto gumowego pocisku? Świat oszalał. Najeźdźcy krzyczą o prawach, a ci, którzy bronią granic, są oczerniani. Coś tu bardzo nie gra.
Przeglądam wiadomości i trafiam na artykuł z Polski: kilku Afgańczyków przeskoczyło ogrodzenie na granicy z Białorusią, zaczęli rzucać kamieniami w strażników granicznych, a jednego z nich nawet zaatakowali fizycznie. Żołnierz trafił do szpitala. Ot, zwykły piątek, prawda?
A co zrobił ten żołnierz?
Wyciągnął broń… i oddał strzał.
Ale uwaga!
Pociskiem gumowym!
O rany. Taka brutalność. Co, jeśli biedny intruz dostałby siniaka?
I tu następuje zwrot akcji:
Fala solidarności.
Z żołnierzem? Ani trochę.
Z państwem? Ha, dobre sobie.
Z samymi napastnikami. No bo przecież — to ofiary, prawda? Tylko przeskoczyli płot, rzucali kamieniami, zaatakowali uzbrojonego funkcjonariusza… klasyka.
Human Rights Watch
Bronią praw człowieka — ale nie tych, którzy po prostu wykonują swoją robotę.
Strażnik graniczny? Pech. Zły czas, zła strona płotu, zły mundur.
The Guardian
Brytyjski moralizatorski teatr. W kraju, gdzie gangi rządzą ulicami, oni uczą Polaków, jak mają bronić granic.
To jakby tonący dawał lekcje pływania.
Al Jazeera
Naprawdę wzruszające — stacja z regionu, gdzie kobieta wciąż ma mniej praw niż koza, próbuje wykładać Europie prawa człowieka.

Autor: DeepShadow
A państwo?
Niektórzy politycy stanęli po stronie żołnierza. Brawa.
Szkoda tylko, że to dziś nie jest oczywistość. I że armia czuje potrzebę przepraszania za użycie gumowych kul. Może następnym razem niech dostaną czajnik, kocyk i tabliczkę „Serdecznie witamy!”
Wyobraźmy to sobie:
Afgańczycy przeskakują płot, rzucają kamienie.
Strażnik, zakrwawiony, myśli:
„Spokojnie. Tylko nie skrzywdź. A jeśli Human Rights Watch się obrazi?”
Oddaje strzał… z gumy.
A w odpowiedzi? Potępienie w mediach i oburzenie organizacji „praw człowieka”.
Myślę tylko… te kamienie, którymi rzucali… czy były etycznie pozyskane? Bez ostrych krawędzi?
Za moich czasów…
Gdybyś przekroczył granicę i zaatakował uzbrojonego żołnierza, trafiłbyś na cmentarz, a nie do ośrodka z pełnym wyżywieniem.
I nikt nie miałby z tym problemu.
A dziś?
Dziś napastnik dostaje koc, empatię i prawnika.
A obrońca?
Ma przepraszać, że w ogóle istnieje.
Na koniec:
Świat, w którym strażnik ma wyrzuty sumienia, że nie był dość miły,
a napastnik narzeka, że płot był niewygodny —
to nie świat, który się broni. To świat, który się rozkłada.
A jeśli myślisz, że przesadzam... daj temu kilka lat.
Może ktoś zapuka do twoich drzwi.
Bez gumy.
Bez przeprosin.
-- ShadowMaker